środa, 5 września 2012

tusze do rzęs - duet idealny :)

Witajcie! :)

Dziś postanowiłam opisać w jaki sposób tuszuję swoje rzęsy. Prawdę mówiąc nie wiem czy jest w tej metodzie coś odkrywczego, niemniej jednak myślę że warto o tym wspomnieć, szczególnie fankom intensywnego pogrubienia. Zatem do dzieła!

Poniżej przedstawiam Wam moje nagie oko ;)


A teraz po kolei. Pierwszym z tuszy, których używam jest Avon SuperShock. Nie będę szczególnie się nad nim rozwodzić. Jest to tusz pogrubiający i po nałożeniu kilku jego warstw wyraźnie rzęsy pogrubia, ale bez efektu "wow". Idealny do looku dziennego, nigdy nie miałam z nim problemów z odbijaniem, kruszeniem, czy mazaniem. Posiada silikonową szczoteczkę, które osobiście uwielbiam. Jedyny jego minus to wydajność - szybko się kończy (zasycha?).

Niemniej jednak w tym kroku w zasadzie nie chodzi o markę, ale o to, jaki efekt tusz daje na rzęsach. Musi je ładnie rozdzielać i nie może nakładać za dużo produktu. Rzęsy muszą być podkreślone i ułożone, to swoista baza pod tusz intensywnie pogrubiający. I do tego SS znakomicie się nadaje. Prawdopodobnie tak jak będzie się nadawać większość tuszy o silikonowych szczoteczkach i przyjaznej formule. Poniżej rzęsy po kilkukrotnym przeczesaniu szczoteczką, na która tusz nabrałam tylko raz:


Całkiem zgrabnie, prawda?

Zanim przejdę do kolejnego kroku przedstawię drugiego bohatera: równie sławetny Essence I Love Extreme. Ten tusz (posiadacz przeogromnej szczoty) niesamowicie pogrubia rzęsy, zdecydowanie tworzy look wieczorowy. Niemniej jednak łatwo nim pobrudzić pracowicie wykonany makijaż, jego tradycyjna szczoteczka posiada bardzo długie włoski. Oto jak prezentuje się on na oku (podobnie jak wyżej - kilkukrotne przeciągnięcie rzęs po jednorazowym nabraniu tuszu na szczotkę):


Ja natomiast używam ich razem. Po uprzednim podkreśleniu rzęs Avon SS, na dobrze rozdzielone i nieco już usztywnione rzęsy dokładam warstwę Essence I Love Extreme. Ważne, aby podczas nakładania tuszu pogrubiającego, tusz podkreślający nałożony już na rzęsy nie zdążył jeszcze całkowicie wyschnąc, unikniemy w ten sposób powstawania ew. grudek albo pajęczych nóżek ;) 

Efekt finalny:


Mnie bardzo odpowiada. A co Wy sądzicie? :)

3 komentarze:

  1. mi super shock nie służył, ciągle szukam idealnego tuszu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja go nawet lubie, zreszta nie mam wielkich wymagan, a moje rzesy nie sa szczegolnie problematyczne :) pozdrawiam!

      Usuń
  2. Faktycznie fajny efekt, spróbuję tego sposobu

    OdpowiedzUsuń