niedziela, 30 czerwca 2013

Maybelline Rocket Volume Express - pierwsze wrażenia

Jestem miłośniczką maskar Maybelline. Zdecydowana większość z nich naprawdę dobrze się u mnie sprawuje, dlatego będąc któregoś dnia w drogerii chwyciłam kolejną z nowości - Rocket Volume. Używam jej od niedawna, w związku z czym nie jestem w stanie się wypowiedzieć co do terminu jej przydatności, czy zachowania swoich właściwości po upływie miesięcy. Niemniej jednak pierwsze przemyślenia już się pojawiły i mogę się nimi z Wami podzielić.

Opakowanie standardowe jak dla tej firmy - 9,6 ml. Szczoteczka silikonowa, ale dość twarda. Włoski mogą być nieco nieprzyjemne przy bliższym kontakcie z okiem, w związku z czym trzeba być ostrożnym podczas aplikacji. W Satine Black były nieco bardziej elastyczne i miękkie.

Konsystencja jak to bywa na samym początku - dość rzadka. Nie wiem jak to będzie wyglądało za jakiś czas, ale jak narazie tuż po pomalowaniu rzęs jest nieco mokro ;) Trzeba uważać, żeby nie odbić tuszu na górnej bądź dolnej powiece, bo o to nietrudno.

Na oku prezentuje się następująco:

Cóż, efektu pogrubiającego raczej nie ma... Trochę się zawiodłam, bo na taki liczyłam. Być może kiedy przeschnie będzie z tym lepiej. Rzęsy owszem, rozdziela, ale przy pierwszym pociągnięciu szczoteczką. Potem potrafi je skleić. Coprawda nie wygląda to jak "pajęcze nóżki", ale z kępki bujnych rzęs robi nam się ich mniej, choć trzeba oddać im to, że nie są zmechacone i nie wygląda to bardzo źle, tylko trochę łyso ;)

No i ostatnia kwestia, która mnie nieco zaskoczyła, a co nigdy wcześniej, przy żadnej maskarze nie miało miejsca - po upływie paru godzin odbija się pod okiem. Szok! Nie mam długich dolnych rzęs, to pierwszy raz, kiedy przytrafia mi się taka rzecz. Zwłaszcza, że nie dzieje się to ani w wielkie upłay, ani pdoczas deszczu - ot tak, każdego przeciętnego dnia widzę czarne kreski pod oczami. Nieładnie, nieładnie :/

Przyznam szczerze, że narazie efektu "wow" nie ma, żeby nie powiedzieć, że jestem lekko rozczarowana. Jeśli po przeschnięciu sytuacja się nie zmieni na plus, pożegnam się z nią definitywnie :)

1 komentarz: