czwartek, 8 listopada 2012

moje najpaskudniejsze szminki ever :D

Szczęśliwie na ten wątpliwie zaszczytny tytuł zasłużyły tylko dwie kandydatki. Kryterium wyboru nie był kolor, ale konsystencja, aplikacja i trwałość. Moje buble zdecydowanie mają się czym popisać. Szanowni państwo, oto i one:

<tadadadammmm :P>
Po lewej stronie szmineczka firmy NYX z serii Matte Lisptick w kolorze Hippie Chic. Kolor zresztą ma według mnie śliczny, naprawdę wiązałam z nią spore nadzieje :(

Po prawej stronie badziewiak marki Wet n Wild z serii (uwaga, może zabić śmiechem, za chwilę wytłumaczę dlaczego) Silk Finish, kolor nr 41. Wieśniackie opakowanie jest idealną zapowiedzią równie fantastycznej zawartości :D

Na wstępie tylko zaznaczę, że obie były efektem zakupów internetowych, nigdy wcześniej nie widziałam ich na żywo. I o dziwo jakoś nie mogę się ich pozbyć, choć powinnam, bo szminek mam masę i buble potrzebne mi nie są do niczego... Ale przejdźmy do pierwszej bohaterki tego posta.

Wet n Wild seria Silk Finish, kolor nr 41

Kiedy otworzyłam jej opakowanie przeraziłam się szczerze, że kupiłam mega landrynę z brokatem, która nada się jedynie na wieczorne wyjścia na technoparty (na ktore zresztą nie uczęszczam, wróżyłam jej więc śmietnik :P). Niemniej jednak nie lubię robić niepotrzebnych zakupów i postanowiłam dać jej szansę.

Opakowanie wygląda, jakby za chwilę miało się rozlecieć (osobiście przyznaję za to wyróżnienie i składam gratulacje specom od designu firmy - jeszcze nie spotkałam się z brzydszym opakowaniem drogeryjnej pomadki). Niszczy się błyskawicznie i nieestetycznie wygląda, jak jakiś badziew z rumuńskiego bazaru. Masakra! Kiedy plastik się porysuje i popęka, lepiej nie wyciągać szminki przy ludziach, żeby nie narobić sobie obciachu...

Nałożona na usta daje niewiele koloru, za to całą masę srebrzystego brokatu (górne zdjęcie). Tragedia! Liczyłam co najwyżej na jakąś perłę, a tu taki szok :/ Coż, przynajmniej nieszczęsne drobiny robią ustom solidny peeling... Nie muszę dodawać, że chyba jakiś bałwan wrzucił ją do serii Silk Touch, bo silk to ona z pewnością nie jest :/ Brokacisko wysusza usta i sprawia, że szminki zwyczajnie nie da się nosić na ustach bez błyszczyku.

Jako wisienkę na torcie dodam, że śmierdzi paskudnie, chemicznie, jak taka babcina pomada. No po prostu bueeeeee ;) Z ust schodzi migiem, zostaje brokat, który szczęśliwie jednak trzyma się granic ust, nie zdarzyło mi się, żeby rozlazł mi się po twarzy. Podsumowując: zaaplikowana wygląda tandetnie i obciachowo, istny koszmarek...

Jak już wcześniej mówiłam mimo wszystkich jej wad ( i w sumie braku zalet :P), postanowiłam pokombinować, żeby jej niepotrzebnie nie wyrzucać. Mało odkrywczą metodą dorzuciłam jej więc bezbarwny błyszczyk (zdjęcie poniżej) i efekt jest całkiem przyzwoity. Błyszczyk ma przyjemny zapach (Inglot Sleeks) i zabija jej smrodek. Sam w sobie jest nietrwały, więc wiele w tej kwestii nie pomógł, za to "upłynnia" drobinki i daje ładny połysk, pasuje na dzień. Kolor staje się delikatniejszy i w zasadzie wygląda to tak, jakby na ustach nałożony był wyłącznie błyszczyk z drobinkami, żadnej szminki. Bez wierzchniej warstwy błyszczyka nawet nie próbuję używać i pozostałym osobom również to odradzam.

NYX seria Matte Lipstick, kolor Hippie Chic

Z NYXem wcześniej nie miałam do czynienia. Robiąc więc pierwsze zakupy tej firmy dorzuciłam ją do koszyka urzeczona ślicznym kolorem. Taka brzoskwinka - nude, piękna! I dopóki leżała nieużywana wszystko było cacy, nadszedł jednak dzień, w którym postanowiłam jej użyć...

Uważam, że posługuję się szminkami nader sprawnie. Robię to bez lusterka (wyłączając ciemne kolory, które wymagają dużej precyzji), a po nałożeniu tej czułam się jak pięciolatka, która podkradła mamie pomadkę i ufajdała sobie usta... No był to widok iście żenujący, wierzcie mi :D

Ma konsystencję kredy. Dosłownie. Rozprowadza się jak kreda, wygląda jak kreda, pozostawia smugi jak kreda. Zdjęcie powyżwj prezentuje ją wklepaną palcem, dlatego wyszła przyzwoicie. Jeśli nałożymy ją prosto z opakowania będziemy wyglądać, jakbyśmy pożerały te takie pudrowe cukierki prosto z pudełka bez użycia rąk. Koszmar! :D

Jest niesamowicie sucha, nie chce gładko sunąć po ustach, włazi w szczeliny i sprawia, że wszystkie nierówności (a to przecież naturalne, że na ustach takie są) stają się paskudnie uwidocznione. Matowe szminki mają tendencję do przesuszania, a konsystencja tej sprawia, że odczuwam dyskomfort zaraz po nałożeniu :/

Kolor jaki otrzymujemy na ustach jest płaski, sztuczny i pasuje jedynie do sweet foci dla lasek po solarium :/  Nie sądzę, by był to szczyt marzeń jakiejkolwiek dziewczyny :D Skoro jednak w opakowaniu wygląda tak pięknie, co zrobić, by na ustach było podobnie? Ano zastosować równie innowacyjne rozwiązanie jak w przypadku Wet n Wild - błyszczyk!

Jej partnerem jest obecnie Bell Prismatic Effect 3D nr 01. Jest gęsty i dość długo trzyma się na ustach, a zatopione w nim drobinki pięknie ożywiają barwę pomadki. Przestaje być taka plastikowa i sztuczna, wreszcie prezentuje się jak mleczna brzoskwinka. Bardzo się bałam, że przez tę obleśną konsystencję będzie się zbierać w załamaniach i wyglądać jak zaschnięta ślina (bueueueueeeeeee), na szczęście schodzi równomiernie i elegancko.

I to na tyle, jeśli chodzi o największe buble pomadkowe jakie posiadam. Przynajmniej narazie :) Lubię nowinki i sprawdzanie kosmetyków, których do tej pory nie używałam, niemniej jednak staram się być ostrożna - przed każdym zakupem szperam w internecie w poszukiwaniu recenzji. Mimo to, zawsze się trafi jakiś cudak ;)

A Wy? Trafiła Wam się kiedyś tak mało udana pomadka?

9 komentarzy:

  1. Druga ma ładny kolor, ale co z tego jak kiepska :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawno nie miałam szminkowego bubla:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta szminka z NYX ma piękny kolor, szkoda że taki bubel....

    OdpowiedzUsuń
  4. Kapitalna recenzja, pomijając szminki to tak fajnie to opisałaś, że naprawdę wielkie brawa, zachłannie czytałam każde słowo :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nominowałam Cię na moim blogu do nagrody Liebster blog - jeśli masz ochotę wziąć udział w zabawie to zapraszam serdecznie :)

      Usuń
  5. pierwsza nie, druga trochę na tak.. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. szkoda bo kolory w opakowaniach wyglądały całkiem ciekawie

    OdpowiedzUsuń
  7. miałam szminkę z nyxa i nigdy więcej nikt mnie na to nie namówi :) koszmar...a cena wcale nie taka niska. matowe szminki są ciężkie w użyciu, dlatego ja używam szminki w płynie?musie? z manhattanu :) wybór kolorów może mniejszy, ale na ustach wyglądają super.

    OdpowiedzUsuń