środa, 29 sierpnia 2012

Biosilk - trio do zadań specjalnych

Dziś kilka słów o moim niezbędniku do włosów. Są nimi produkty z firmy Biosilk: głęboko nawilżający szampon (Hydrating Shampoo), głęboko nawilżająca odżywka do włosów (Hydrating Conditioner) oraz jedwab (Silk Therapy).

Przede wszystkim fantastycznie wpływają na kondycję cienkich i łamliwych włosów. Wygładzają, sprawiają, że włosy "leja się" przez dłonie. Efekt ten jednak utrzymuje się wyłącznie przy regularnym używaniu produktów, jeśli powstanie przerwa, choćby na jedno - dwa mycia, możemy się pożegnać z zadowalającą kondycją naszych włosów. 


Swego czasu używałam jedynie jedwabiu. Bez wsparcia szamponu i odżywki efekt nie był tak dobry. Choć jego regularna cena odstrasza (ok. 100 zł za 150 ml), myślę że warto w niego zainwestować. Jest wydajny i stosowany wyłącznie na końcówki spokojnie posłuży kilka miesięcy.


Szmapon i odżywka mają po 350 ml i starczają na jakieś dwa - trzy miesiące codziennego stosowania. Ich cena to ok. 50 zł (obecnie w promocji SuperPharm za 20 zł ;)). Niepozorne buteleczki (zanim zaczęłam ich używać, byłam święcie przekonana, że po miesiącu będą już puste) mieszczą sporą ilość treściwego produktu, któego wystarczy nałożyć niewiele, by pokryć włosy.
Szampon pieni się śrenio i trochę mnie to przeraziło w pierwszym momencie (że niby jak to ma umyć włosy, skoro się nie pieni? a jednak... ;)), ale to wcale nie umniejsza jego właściwościom myjącym. Jednak jeśli ktoś lubi mieć porządną pianę na głowie, z Biosilkiem napewno się nie pokocha. Miałam też wrażenie, że włosy się po nim lekko plątały podczas spłukiwania, jednak po wytarciu ich ręcznikiem nie było śladu kołtunów, więc problemu jako takiego nie było.
Odżywka znacząco wygładza włosy, aby uzyskać taki efekt powinno się ją zostawić jakieś 5 minut. Po jej zastosowaniu włosy są wyraźnie "śliskie", bardzo to lubię. Doskonale się układają, nie puszą się i nie sterczą w dziwnych kierunkach ;) Nie odczułam też żadnego obciążenia włosów.

Dodam tylko, że ja rzadko kiedy używam suszarki (zazwyczaj gdy mam kaszel, katar i gorączkę :P), do tej pory kilka razy wysuszyłam czuprynę po zastosowaniu tych produktów i nie odczułam żadnej zmiany in minus. Niemniej jednak nie wiem jak sprawa się ma w przypadku regularnego traktowania głowy gorącym powietrzem.

Pozdrawiam i gorąco zachęcam do dzielenia się własnymi opiniami! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz